Philippa Gregory "Córka Twórcy Królów"

Córka Twórcy Królów - Philippa Gregory

Wyobraźcie sobie, że mamy wiek piętnasty, a Wy jesteście najpotężniejszym i najbardziej wpływowym człowiekiem w kraju, dowódcą zwycięskich wojsk, mentorem i przyjacielem chłopca, który zasiadł na tronie dzięki Waszej pomocy. Postawcie się na chwilę na miejscu takiego człowieka, który przyzwyczaił się do tego, iż oddawane mu są królewskie niemal hołdy, że monarcha słucha z zapartym tchem każdego Waszego słowa, a bogactwa i łaski nieustająco spływają na Was i na Waszą rodzinę. Większość ludzi uważa Was za właściwego władcę nadając Wam miano "Twórcy Królów", a w Waszych żyłach płynie dość rozwodniona, ale jednak, królewska krew. 

 
      Myślę, że w takich okolicznościach mielibyście prawo sądzić, że już zawsze Wasze słowo będzie świętością dla osoby zajmującej tron, a strumień zaszczytów nigdy nie wyschnie. Dodać trzeba jednak jeden mały szczegół - jesteśmy w Anglii, a tam Fortuna potrafiła odwrócić oblicze od swoich najukochańszych dzieci w ciągu zaledwie jednej nocy. Nie było niczego nadzwyczajnego w tym, że zasypiało się królem, a budziło się więźniem (lub nie budziło się wcale) - równie dobrze mogło być na odwrót. Historia tego kraju jest pełna niemożliwych niemal zwrotów akcji. Czytając o tym czasem aż chwytam się za głowę nie mogąc zrozumieć - jak takie rzeczy mogły być możliwe?
 
      Wielu z Was zapewne od razu zorientowało się, że powyższy opis dotyczy Ryszarda Neville'a, hrabiego Warwick. Jego prapradziadkiem był król Edward III Plantagenet, Warwick nie mógł jednak wykorzystać tego faktu i samemu walczyć o koronę. Trzeci z kolei syn Edwarda III, Jan z Gandawy, miał żonę - jedną, potem drugą, ale to wcale nie stało mu na przeszkodzie do posiadania także kochanki, którą ostatecznie uczynił trzecią panią Janową. Ich dzieci, narodzone jeszcze przed zalegalizowaniem związku, teoretycznie nie miały praw do tytułów ani do majątków ojca, nie wspominając o nazwisku. Jan z Gandawy jednak stanął na wysokości zadania i ogłosił je prawowitymi spadkobiercami, co wcale nie było wówczas takie popularne. Kolejny król, obawiając się jeszcze jednej bocznej linii królewskiej, która kiedyś mogłaby zagrozić tronowi uznał decyzję Jana, brata swojego dziadka, za prawomocną, zastrzegł jednak, iż potomkowie Beaufortów (takie miano otrzymały dzieci Jana z Gandawy i Katarzyny Swynford, kochanki, która została żoną), nie mają nigdy prawa do dziedziczenia korony.
 
Więcej na: Zielono w głowie